wtorek, 22 listopada 2011

listopadowe smęty


Już listopad. To bardzo dziwne zjawisko, bo nie wiem, kiedy i skąd przyszedł i, w jaki sposób minęło już 22 dni tego niefortunnego miesiąca.  Takie miesiące bolą z powodu marnotrawienia czasu. Gdyby chociaż nie było ciągle ciemno. Ale nie, listopad jest wredny i o 16 gasi słońce, mówiąc mi, że jest noc i, że jedyne, co pozostaje do zrobienia to zamulanie, walka z opadającymi powiekami i czekanie na sen. Dlaczego nikt nie wymyślił, żeby ludzie zapadali w sen zimowy(???), Muminki już dawno to opatentowały i przetestowały, a ludzie nic. Jakby w ogóle nie dostrzegali tego, że w takim miesiącu nie dzieje się nic wartego uwagi. Bo jak tu gdzieś wyjechać, skoro nim gdziekolwiek się dojedzie będzie noc, a nocą widać niewiele (w mieście) lub prawie nic (w jakimś miłym cichym lesie)? No przecież nie będę zwiedzać z latarką górniczą na głowie(choć byłoby to pewnie dość ciekawe). Przekichane. Miesiąc bez sensu.
 I jeszcze ten brak synchronizacji w dniach wolnych od pracy – S. nie pracuje w święta, ja owszem, jeśli wypadają w dniu roboczym, ja nie pracuję w weekendy, S. ma już wszystkie soboty do końca roku zarezerwowane na pracę i to do późnych godzin nocnych. Zostają niedziele. A niedziele to niewiele. Jeden dzień nie pozwala na wyjazd w góry, co najwyżej można się poprzemieszczać po przedmieściach i okolicznych miejscowościach oddalonych nie dalej niż godzinę jazdy pociągiem. Czyli krótko rzecz ujmując nastąpiła posucha w wycieczkowaniu. Marność, bieda i co najwyżej spacery. Decyzja o takowych zapada spontanicznie, wobec czego jedynym dostępnym utrwalaczem owych pieszych wrocławskich wędrówek pozostaje mój aparat w komórce – bardzo wątpliwej jakości, co widać na poniższych zdjęciach.
Goethe na łożu  śmierci miał powiedzieć „Mehr Licht” [więcej światła], pewnie dlatego, że umierał w listopadzie albo jakimś innym ponurym miesiącu... Czy ktoś wie, kiedy się kończy ta noc polarna, bo czuję, że Polska się jakoś przemieściła względem osi ziemi i teraz przyszło mi mieszkać na kole podbiegunowym. Ratunku!