sobota, 19 stycznia 2013

BiH


Bilans dnia dzisiejszego: promienie słoneczne – zero, szarość wszędzie, wiatr wieje i zawodzi żałośnie, śnieg przestał już dawno śnieg przypominać – czyli pogoda dla samobójców jak znalazł. W takie dni można podcinać sobie żyłki tępym nożem do smarowania pieczywa albo podumać o Bośni i Hercegowinie i gwizdać na styczeń w Polsce. Jak sobie pomyślę, o tych wszystkich pątnikach z Međugorje, na których patrzyliśmy ze zdumieniem, którzy na boso i na klęczkach, po ostrych kamieniach pięli się po stromiźnie dla Maryjki, to wówczas wszelkie moje teraźniejsze wysiłki nie wydają mi się aż tak bezcelowe. Ja dla Maryjki się nigdzie nie wspinam, na cuda nie liczę, ale mam tu pod bokiem miłego chłopca i pieska i dla nich i z nimi pójść mogę wszędzie, nawet w styczniu. Nie trzeba Maryjki, żeby wiedzieć, co warto. Warto też czasem sobie przypomnieć, jak piękna jest Bośnia, która w maju 2012 roku, w przeciągu zaledwie dwóch dni, pochłonęła nas bez reszty. 

BiH ma "aż" 17 kilometrowy odcinek  dostępu do morza, taki tyci kawałek wycięty z linii brzegowej Chorwacji. Dobre choć tyle.
Dla Maryjki ludzie zrzucają obuwie w Međugorje. Kamienie ostre i ruchome, nawet w butach podejście nie jest łatwe.
Źródło rzeki Buny, która wypływa spod kilkusetmetrowej skały
Ta smutniejsza strona BiH.


Mostar









Sarajewo

Źródła rzeki Bosny na przedmieściach Sarajewa w miejscowości Ilidža.