Kiedy w zeszłym tygodniu temperatura we Wrocławiu poszybowała powyżej 10 stopni na plusie i wyjęłam lekką kurtkę, a ciepłe buty ukryłam przed światem, chciałam już sobie dopisać do osiągnięć życiowych: "Przeżyłam kolejną polską zimę prawie bez szwanku". Jakże się myliłam... gdy dziś wstałam na termometrze było -5, a trawniki pokrywało coś białego i zupełnie do mojego wyobrażenia o nadchodzącej wiośnie nieprzystającego. Pogoda czasem potrafi bardziej rozczarować niż niejeden człowiek. Z człowiekiem zawsze można przynajmniej próbować pertraktować i wyperswadować mu dziwne zachowania, które wszystkich zasmucają. Pogoda jest nieubłagana, a w Polsce w dodatku zupełnie ludziom nieprzychylna, nienawidzi Polaków i na moje marzenia o słońcu leje marznącym deszczem.
Więc czas na Dubrownik, który aż krzyczy z folderu Bałkany: "pokażcie mnie światu!" W końcu nie na darmo Dalmację
charakteryzuje największa ilość dni słonecznych w
ciągu
roku. Dziś więc uzupełniam niedobory witaminy D, gapiąc się na
słoneczne zdjęcia i próbując sobie przypomnieć, jak to było, gdy
człowiek się pocił na murach okalających Stare Miasto w Dubrowniku i bawił się z wylegującymi się wszędzie, pokonanymi przez upał kotami.
|
Złowieszcza chmura, która kazała sądzić, że pogoda nie będzie zbyt dobra w tym dniu - nasz błąd. |
|
W drodze do Dubrownika - przystanek w Makarskiej |
|
Pola w delcie Neretwy widziane przez upaćkaną szybę autobusu. |
|
Zbliżamy się do celu - Dubrownik na horyzoncie |
|
Punkt zbiorczy wycieczki pod urokliwą fontanną, bo choć tego nie widać - Dubrownik = tłumy, więc łatwo było się zagubić i podążać za nie swoim przewodnikiem. |
|
Kot jak to kot - nic go nie obchodzi, nawet hałaśliwa chmara turystów, otaczających cokół pomnika, który wybrał sobie na miejsce sjesty. |
|
Miejska studnia |
|
Wypatruję szejka, który ponoć niedawno zawitał do portu w Dubrowniku na swoim jachcie wysadzanym diamentami i złotem. |
|
Na murach było najlepiej - mniej ludzi, oznacza mniej ocieractwa. |
|
Turyści wzdychają z zachwytu, a obok toczy się całkiem zwyczajne życie - mieszkańcy zdają się ignorować fakt, że z murów można zajrzeć im do domów |
|
Kot morderca, który tylko udawał niewiniątko na potrzeby zdjęcia - mój palec w starciu z jego pazurami nie miał szans. Był zainteresowany naszą obecnością, tylko ze względu na pyszny burek ze szpinakiem, który konsumowaliśmy. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz